Przyciskam Start i słyszę jak „Predator” oznajmia, że właśnie jest gotów do polowania. Dźwięk silnika jest donośny, słychać moc i siłę, a tego właśnie oczekiwałem od motoru o pojemności 4.4 litra i mocy 530 koni mechanicznych. Zapinam pas.., no właśnie, żeby go zapiąć trzeba głęboko sięgnąć do tyłu prawą ręką, bez podajnika pasa odrobinę uciążliwa sprawa. Chwytam „kryształową kulę” włączam Drive i cóż tutaj mamy. Narzekanie czas zakończyć ponieważ wóz od pierwszej chwili wywiera pozytywne odczucia na kierującym. 850i jest komfortowa, moim zdaniem to coś pomiędzy szóstką Gran Coupe, a serią 7 więc jest dobrze. Nie czujemy dyskomfortu sportowego bolidu, ale do „siódemkowej” kanapy trochę brakuje za to czuć, że auto jest ciężkie i to na serio. Jadąc w trybie EcoPro nadal słyszymy pracę silnika, a każde mocniejsze naciśnięcie gazu powoduje, że tryb Eco rozpada się na części pierwsze, a stery przejmuje Predator i to natychmiast. Moc jest zawsze i wszędzie niezależnie od trybu jazdy. Zwłoka na skrzyni biegów, jakieś niedomagania i irytujące sytuacje? NIE w tym samochodzie. 8- stopniowa przekładnia Steptronic Sport tworzy jedną idealną całość z motorem i absolutnie nie odczułem jakiegokolwiek niedomagania czy braku inicjatywy z jednej lub drugiej strony podczas jazdy. Tak już dłuższy czas bujam się w tym trybie EcoPro, patrzę na wskazanie średniego spalania i dochodzę do wniosku, że lepiej być nie może. 13.2 litra benzyny na 100 kilometrów w obrębie miasta to naprawdę rewelacja biorąc pod uwagę parametry tego wozu. Tylko czy to auto stworzono do ekonomicznego kulania? No jak kto chce, ale ja włączam Sport Plus. Sterydy zostały podane. Dźwięk silnika stał się naprawdę donośny, na niskich obrotach strzela z rury (te strzały przypominają kopanie w metalowe wiadro), skrzynia biegów lekko zaczyna szarpać przy zmianie, a więc zrobiło się sportowo. Wyjechałem na autostradę i wcisnąłem mocno gaz, wrażenia? Potworne kopyto i to bez żartów. Podam Wam pewien przykład; jadąc zwykłym samochodem z odrobinę mocniejszym silnikiem wciskacie gaz i obserwujecie wskazówkę prędkościomierza, która określa tę wartość mniej więcej w taki sposób: 100, 120, 130, 140 itd. A wiecie jak jest tutaj? Każde wciśnięcie gazu to jest 100, 200, 250, koniec zabawy. I tak w kółko. Ten samochód to nie są żarty pomimo napędu na cztery koła i skrętnej tylnej osi. Jeśli przestaniemy myśleć to będzie bolało i to bardzo. To trochę tak jakby dać małemu Wackowi naładowaną broń do ręki i powiedzieć idź się bawić, ale nie celuj do kolegów i nie naciskaj spustu. W końcu Wacek kogoś ustrzeli, to kwestia czasu. Gdy autostradowe emocje już opadły postanowiłem trochę pobawić się na zakrętach tym samochodem. Powiem wprost, jeszcze nigdy i żadnym wozem tak dobrze i pewnie mi się nie jeździło. Nawet Audi, które bardzo lubię tak nie składa się w łuk jak ten prawie dwutonowy potwór. Wy skręcacie, a auto jedzie. Nawet mokra nawierzchnia nie powoduje dyskomfortu. Każdy najdrobniejszy ruch kierownicą sprawia, że auto aż rwie się do skrętu, to niesamowita frajda z jazdy i to dosłownie. Gdy zbliżałem się do końca przejażdżki spadł deszcz i na drodze zrobiło się nieprzyjemnie. Miałem przysłowiowego cykora, żeby w aucie o mocy ponad 500 koni bawić się gazem, ale nawet pomimo moich prób sprowokowania ósemki do interwencji kontroli trakcji nie udało mi się to. Ten wóz tak jak spadł na drogi w 2018 roku tak się jej trzyma niczym przyspawany na stałe. Podczas jazdy na zakrętach czuć, że auto jest ciężkie dlatego moim zdaniem na torze było by trudno nad nim w pełni panować. Zdaję sobie sprawę, że to raczej moje domysły wynikające z wrażeń podczas zabaw w granicach rozsądku, a jak by było naprawdę na tym torze z Predatorem u swojego boku? Nie wiem, może kiedyś się przekonam, albo Wy mi o tym opowiecie...
Czy BMW wskrzesiło legendę czy może zbudowało od podstaw coś jeszcze bardziej ekscytującego?.. Trudno mi powiedzieć ponieważ nie jeździłem poprzednią serią 8, ale gwarantuję Wam, że nowy model tego samochodu to maszyna jakiej w stajni BMW nigdy wcześniej nie widziałem. To w jaki sposób się prowadzi, jak wygląda i ile emocji wzbudza trudno wyrazić słowami innymi niż po prostu „jest wyjątkowa”. Pomimo tego, że auto nie jest doskonałe biorąc pod uwagę chociażby jakość wykonania niektórych elementów to i tak chciałbym je mieć w swoim garażu, kto wie, może kiedyś? Jeśli nie przeszkadza Wam spalanie na poziomie 13, 14 litrów, dysponujecie budżetem 600 tysięcy złotych to z czystym sumieniem polecam zakup najnowszego BMW 850i xDrive. Dziękuję!!! :)
Artur Rojewski
Okrążyłem ten samochód dookoła kilka razy w poszukiwaniu czegoś subtelnego, delikatnego, przyjaznego i romantycznego i wiecie co? Romantyczna to jest baśń o Królewnie Śnieżce, ale nie 850i. Ten wóz to Predator i tyle. Moim zdaniem linia nadwozia to mieszanka sportowego Coupe ze szczyptą magicznego supersamochodowego pyłu. Seria 8 jest długa, nisko zawieszona i ogromna, a do tego naszpikowana sterydami, które wszczyknięto w tylne wielkie nadkola, wielgachną maskę i drzwi. Tylny zderzak to jeden wielki dyfuzor z wyrzeźbionymi wlotami aerodynamicznymi i otworami na cztery końcówki układu wydechowego. Przód auta wygląda jak urządzenie do przecinania powietrza wyposażone w zestaw czujników, który dodatkowo mierzy jego gęstość po to aby skutecznie rozbić każdą jego cząsteczkę na atom. Ten wóz budzi respekt i być może właśnie dlatego po prostu nie może się nie podobać. Otwieram niebieskie drzwi tego Coupe i bez zastanowienia wsiadam do środka.., ale nie za kierownicę, a na tylne siedzenie. Wrażenia? SPORT dla dwóch pasażerów. Już wiem, że wygrałem zakład z moim kolegą. 850i to nie jest konkurent S-Coupe. To są dwa różne samochody. Na tylnym siedzeniu BMW nie czułem się jak w limuzynie z zacięciem sportowym tylko raczej jak intruz, który wlazł w strefę zakazaną dla podróżnych. Tylna kanapa jest wygodniejsza niż w Mustangu, ale niestety brakuje miejsca na nogi i głowę dla wysokiego na 181 cm wzrostu mężczyzny. Szybko wygramoliłem się z tylnego siedziska i zająłem miejsce, które zostało zrobione przez BMW specjalnie.., dla mnie :) Pozycja za kołem bez najmniejszych zastrzeżeń. Naprawdę jak jedna całość z maszyną, która gotowa jest zabrać nas na przejażdżkę życia i to dosłownie. Rzut okiem na wnętrze i zdecydowanie mogę powiedzieć, że nie wiele można znaleźć wspólnych elementów z innych modeli BMW poza kierownicą i panelem na konsoli środkowej, na którym znajduje się kryształowy drążek zmiany biegów i pokrętło do sterowania systemem iDrive. Reszta to nowość zaprojektowana i wykonana z dbałością o najdrobniejsze szczegóły.., na pewno? Niestety, nowe modele często cierpią na choroby wieku dziecięcego, które z reguły usuwane są przy okazji pierwszego faceliftingu po około dwóch latach od premiery. Czy nowa seria 8 też na coś choruje? Moim zdaniem na deficyt w postaci kilku euro, za które można by było wyposażyć auto w lepszej jakości guziki, przełączniki i włączniki. Pierwsze co rzuciło mi się w moje czepialskie gały to plastikowy element, który służy do sterowania fotelem pasażera w pozycji poziomej. Plastik jest tani co czuć pod palcami, a do tego widać jego nieobrobioną górną krawędź. Wciskając przycisk Auto Hold wyłącza nam się kontrola trakcji, a na domiar złego wszystkie guziki na tym panelu pracują jak wyrobiona klawiatura starej Nokii (wciskamy klawisz bez charakterystycznego kliknięcia). Okazało się, że panel był fabrycznie uszkodzony i serwis musiał go wymienić po tygodniowej eksploatacji samochodu. Słabo bo gdzie jest dział kontroli jakości części w fabryce? Gdzie jest dział kontroli końcowego produktu jakim jest samochód warty 600 tysięcy złotych? No cóż, gospodarka kwitnie, sprzedaż samochodów jest ogromna, zapotrzebowanie rynku przekracza możliwości produkcyjne, ale.., czy to obchodzi klienta, który musi zapłacić za pojazd tyle co za dwa mieszkania.., umeblowane i wyposażone. Na szczęście cała reszta to już klasyczne, dobre, mocne i piękne BMW. Wygląd wyświetlacza centralnego (obrotomierz i prędkościomierz) wyznacza zupełnie nowe trendy projektowania paneli informacyjnych dla kierowcy. Osobiście odnoszę wrażenie, że samo wskazanie prędkości i obrotów zeszło na dalszy plan i zostało zastąpione wielkim tabletem, na którym znajdziemy dosłownie wszystko czego dusza zapragnie zobaczyć w czasie jazdy. Postanowiłem włączyć większość wskazań na wyświetlaczu i oto co zobaczyłem. Wskazówka prędkościomierza i obrotomierza nieśmiało wystaje z czarnej otchłani monitora próbując określić prędkość i obroty zostawiając przy tym charakterystyczną czerwoną smugę wokół siebie. Napisałem „próbując” nieprzypadkowo. Prędkościomierz jest wyskalowany początkowo co 20km/h, następnie co 40km/h, a na końcu co 60 km/h co powoduje, że określenie rzeczywistej prędkości pomiędzy 140, a 200 km/h na podstawie prędkościomierza jest tylko prawdopodobne. Oczywiście z pomocą przychodzi elektroniczny zegarek, który taką prędkość wskaże zarówno w kilometrach jak i w milach. Jeśli lubimy gadżetów co niemiara to możemy włączyć jednocześnie wskazania mapy, system rozpoznawania znaków drogowych, stacje radiowe z buzią miłej Pani z słuchawkami na uszach, która zajmuje niemalże 1/3 wyświetlacza, wskaźnik przeciążeń, licznik mocy i momentu obrotowego wykorzystywanego podczas jazdy, komputer pokładowy lub telefon. Na szczęście jednym kliknięciem można to wszystko wyłączyć i mieć święty spokój patrząc tylko na prędkościomierz, obrotomierz, emblemat M-Power z napisem 850i, tryb jazdy, bieg i kilka innych drobiazgów nie przeszkadzających podczas prowadzenia tego wozu. Ja naprawdę wiem, że elektronika to przyszłość i tak będą wyglądały niedługo liczniki w każdym samochodzie, ale czy naprawdę nie można pozostawić odrobinę klasyki połączonej z nowoczesną wirtualną rzeczywistością XXI wieku? Można, tylko trzeba chcieć. Zerknijcie na kokpit najnowszej Panamery i sami oceńcie czy jest to możliwe... Kamera cofania to rzecz mega przydatna, a z dalmierzem w pakiecie? Super i za to szacunek dla BMW. Cofając widzimy odległość od przeszkody wyrażoną w metrach. Dotykowy monitor środkowy na konsoli wygląda fajnie, lubi dotyk i nie drażni. Nowe Menu jest równie intuicyjne co poprzednie, nic ująć, nic dodać, rewelacja. Funkcje jakie znajdziemy nie różnią się szczególnie od tych, które są w innych luksusowych, niemieckich samochodach. Standardowo ustawienia oświetlenia, dźwięku, trybów jazdy, wyświetlacza, klimatyzacji, samego pojazdu, a także kilka drobiazgów w stylu wskaźniki sportowe i rozdział napędu oraz??? :) Sklepik z aplikacjami BMW, które możemy dokupić. Taki App Sklep, niestety jeszcze słabo rozbudowany. Jeżeli dalej nam za mało gadżetów wtedy mamy do dyspozycji funkcję sterowania gestami. Fajne jeśli chcemy ściszyć lub zrobić głośniej radio, albo zmienić kanał. Jest jeszcze kilka dodatkowych gestów, ale nie używałem ich i nawet nie wiem do czego służą.
„Twarda sztuka"
Powrót legendy, tak wszyscy prawili i głosili wszem i wobec jeszcze na początku roku 2018. Wspólnie z dobrym znajomym usiedliśmy przy dużym stole i zaczęliśmy się zastanawiać co z tego będzie analizując internetowe plotki, ploteczki oraz zdjęcia samochodu, który był jedynie domysłem i tworem wyobraźni niczym bajka, która narodziła się w pracowni Stanisława Lema. Znając firmę BMW i jej produkty domyślałem się, że „ósemka” będzie dziełem stworzonym do uprawiania sportu z homologacją do użytku na drogach publicznych. A może się mylę i w rzeczywistości to najnowsze „bawarskie szaleństwo” będzie konkurencją dla słynnego i zasłużonego Mercedesa S- Coupe?, który jak dobrze wiemy jest na samochodowym rynku czymś na wzór ogromnego ekskluzywnego jachtu wyposażonego opcjonalnie w ogromny generator mocy zdolny na żądanie kapitana dostarczyć niezłą dawkę adrenaliny wszystkim podróżującym na jego pokładzie. Tego typu dywagacje i spekulacje trwały, a ja w tym czasie znowu cofnąłem się w myślach do lat 90. W czasach mojego dzieciństwa nie było internetu (bynajmniej na szczecińskich Pomorzanach gdzie mieszkałem) więc czas spędzałem na zabawie za „torami kolejowym” w pobliżu lokomotywowni, na działkach, boisku lub w piwnicy, w której stał owiany legendą pojazd (bo motocyklem ani skuterem tego nazwać nie można) Komar 2 czy tam 3 nie pamiętam. Nowe BMW w tamtych czasach było raczej rzadkim obrazkiem na polskich drogach, a jak już się pojawiało to raczej należało zejść z drogi jego kierowcy i pasażerom podróżującym w większej liczbie z boku. Pamiętam, że nie inaczej było z modelem 850i. Samochód widziałem w zasadzie tylko na obrazku z gumy Turbo, wiedziałem o nim, że ma wysuwane światła (co już było wyżyną pozerstwa), kolor butelkowej zieleni lub bordo i najczęściej jeżdżą nim „ruskie gangstery”. Model E31 bo nim mowa został zaprojektowany przez Klausa Kapitza jeszcze w latach 80 XX wieku. Projekt auta kosztował bawarski koncern ponad półtorej miliarda marek zachodnioniemieckich i oficjalnie wyprodukowano w latach 89-99 nieco ponad 31 tysięcy egzemplarzy tego wozu. Jak na tamte czasy ósemka była bardzo zaawansowana technologicznie ponieważ posiadała skrętną tylną oś sterowaną elektronicznie, systemy wspomagające stabilność i trakcję pojazdu ASC+T, fotele sterowane elektrycznie z funkcją pamięci czy chociażby lusterko fotochromatyczne, którego próżno było szukać w samochodach poruszających się po europejskich drogach lat 80 i początku 90. Seria osiem miała jeszcze jednego asa w rękawie, a w zasadzie pod maską.., jednostki napędowe. Bawarczycy postawili na V-ósemki i V-dwunastki, które generowały moc w przedziale 218- 550 koni mechanicznych. Ten ostatni motor zarezerwowany był dla modelu M8, który ostatecznie jednak nigdy nie trafił do seryjnej produkcji ze względu na zbyt wysokie koszty jego wytworzenia, a szkoda bo osiągi tego samochodu na „papierze” były imponujące; 4.9s do pierwszej setki w roku 1990? Wyobrażacie to sobie?.. Ponoć jedyny egzemplarz, który powstał zniszczono. Później okazało się, że nie zniszczono i M8 wylądowało w bawarskim muzeum, a jaka jest prawda na temat tego modelu? Gdzie jest reszta egzemplarzy, które rzekomo nigdy nie powstały? Kiedyś Wam opowiem gdzie trafiały i pewnie jeszcze trafiają samochody, które rzekomo nigdy nie powstały :) Któregoś dnia rodzice mojego kolegi z podwórka postanowili zabrać mnie na wycieczkę do Berlina. Fantastyczna sprawa pomyślałem i to nie z powodu muzeum, które miałem zwiedzać, a z powodu zupełnie innej, piękniejszej motoryzacji, którą można było spotkać na ulicach stolicy już wtedy Republiki Federalnej Niemiec. Faktycznie nie pomyliłem się, po centrum Berlina w połowie lat 90 jeździły samochody Porsche, BMW, najnowsze Hondy i Audi, motocykle Triumph i Kawasaki. Jednym słowem wszystko to co miałem na obrazkach z gumy Turbo, na którą wydawałem kieszonkowe w warzywniaku u Pani Stasi na dzielnicy. Do tego muzeum mi się nie spieszyło i robiłem wszystko żebyśmy dotarli do niego tak bardzo przed zamknięciem jak się tylko da, ale niestety czas płynął wolno, a wizja nieuchronnej nudy coraz bardziej dawała się we znaki. W pewnej chwili na mojej drodze wyrósł jak spod ziemi salon samochodowy, w którego wnętrzu na ekspozycji stała „Królowa Bawarii” czyli najnowsza seria 8. Ja już wiedziałem, że będzie problem, niesnaski i jakiś niezdrowy klimat pomiędzy rodzicami mojego kolegi, a mną ponieważ mnie nie interesowało muzeum, a ich ósemka co jednoznacznie wskazywało na konflikt interesów. Byłem przekonany, że ten kto zrobi pierwszy odważny krok ten wygra tą rywalizację i nie pomyliłem się. Oznajmiłem, że za chwilkę wracam i pocisnąłem kaczym truchtem do salonu, który na szczęście był otwarty. Jako, że wewnątrz był dosyć spory ruch to nikt nie zwrócił większej uwagi, że ja opanowałem już wnętrze najnowszej 850Ci wcale nie mając zamiaru szybko go opuścić. Siedząc za sterem tego potwora tuż przy szklanej witrynie uruchomiłem swoją wyobraźnię (bo silnika nie mogłem) i ruszyłem w podróż przed siebie nie zważając na resztę otaczającego mnie świata. Tą sielankową wyprawę przerwała mi mama kolegi, która niczym oficer białoruskiej milicji drogowej zaczęła pukać w szybę prezentując uśmiech, który tak naprawdę był objawem wielkiego zdenerwowania i zażenowania moją postawą. Nie chcąc pogarszać i tak już „dziwnego” nastroju wysiadłem i podążyłem z nimi w stronę muzeum, które zwiedzałem mając przed oczami „Bawarską Piękność”, a nie resztki tapczanu z gabinetu niejakiego Ericha Honeckera. Od tamtego czasu mój kontakt z serią 8 ograniczał się jedynie do drogowej mijanki, aż do dnia 30 listopada 2018 roku kiedy usiadłem za kierownicą najnowszej „ósemy” wyposażonej w słuszny motor o pojemności 4.4 litra i mocy 530 koni mechanicznych :)
Uwaga! Niniejsza strona ma charakter wyłącznie informacyjny, nie promuje żadnego stylu jazdy i nie ma charakteru szkoleniowego. Wszystkie samochody, których dotyczą opisy i zdjęcia zamieszczone na tej stronie są użytkowane zgodnie z przepisami ruchu drogowego i z zachowaniem najwyższych środków bezpieczeństwa tak aby nie wyrządzić nikomu żadnej szkody na drodze. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za innych użytkowników dróg, którzy w sposób niezgodny z przepisami ruchu drogowego lub z narażeniem zdrowia i życia innych będą użytkować pojazdy na drogach publicznych i poza nimi.
Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć samochodów, treści wpisów zamieszczonych na ich temat, a także ich dalszą publikację. Wszystkie zdjęcia i artykuły zostały stworzone przeze mnie i stanowią moją własność. Dziękuję za zrozumienie :)
Polub mnie